DSC 0113minW środę – 27 października – odbyło się spotkanie z Bogumiłem Luftem autorem książki „Rumun goni za happy endem”. Bogumił Luft – tłumacz, dziennikarz i publicysta od 1981 roku związany z redakcją miesięcznika „Więź”. W 1989 roku publikował w „Tygodniku Solidarność”, a w następnych latach w „Spotkaniach”.

W latach 1999–2006 redaktor, publicysta i komentator polityczny „Rzeczpospolitej” oraz komentator telewizyjny i radiowy. W latach 2001–2003 stały korespondent „Rzeczpospolitej” w Bukareszcie i Kiszyniowie. Od 1993 do 1999 roku był ambasadorem RP w Rumunii, a w latach 2010–2012 ambasadorem RP w Republice Mołdawii.

Książkę „Rumun goni za happy endem” opublikował w 2014 roku, jednak okazuje się ona być niezwykle aktualna. W dzisiejszych czasach wojny na Ukrainie między Wschodem a Zachodem Europy, sąsiedni obszar Rumunii i bliskiej jej kulturowo i historycznie Republiki Mołdawii – jako pogranicze Wschodu i Zachodu – jest szczególnie ważny dla zrozumienia tego, co się dzieje i co się dziać może. Dziś Mołdawia – kraj postsowiecki - jest zagrożona ewentualną rosyjską agresją, a Rumunia to najważniejszy – wraz z Polską – kraj wschodniej flanki NATO, a więc zachodniego świata. Rumunia i Republika Mołdawii to dziś przestrzeń, w której żyje naród stworzony w XIX wieku przez żywioł kulturowy, który pozostał w Europie Południowo-Wschodniej po dwustuletnich rządach Imperium Rzymskiego na obszarze starożytnej Dacji. Naród ten wywalczył sobie własne państwo, walcząc skutecznie o jego ostateczny kształt od połowy XIX wieku do pierwszej wojny światowej. Z kolei obecna Republika Mołdawii to wschodnia część niegdysiejszego rumuńskojęzycznego Hospodarstwa Mołdawskiego (zwana Besarabią), która tylko w latach 1918-1944 wchodziła w skład rumuńskiego państwa. Dążąca dziś do odbudowy imperium Rosja uważa rumuńskojęzyczną Besarabię za część „Ruskiego Miru”. Rumuni uważają, że powinna być częścią ich państwa. Sami mieszkańcy Republiki Mołdawii są rozdarci – jedni chcą zjednoczenia z rosnącą w siłę europejską Rumunią, inni spoglądają z sympatią i nadzieją (chyba malejącą w ostatnich miesiącach) w stronę Rosji. Najliczniejsi są chyba ci, którzy chcą mieć własne państwo powstałe trzydzieści lat temu. Jakim krajem i dlaczego jest dziś Rumunia, która stała się o dziwo jednym z kilku najważniejszych państw Unii Europejskiej i NATO? Skąd siła społeczeństwa obywatelskiego w Republice Mołdawii, które konsekwentnie i z zadziwiającą nadzieją walczy o prozachodnią modernizację tego prowincjonalnego kraju? Jak to wszystko może się skończyć? Na te zaskakujące pytania, autor książki „Rumun goni za happy endem” oraz rumuńskich książek, które przetłumaczył starał się szukać odpowiedzi podczas spotkania z czytelnikami.

O powodach powstania książki Bogumił Luft powiedział na wstępie spotkania: „W książce opisałem doświadczenie spotkania z Rumunią. Spotkania trwającego ponad czterdzieści lat. I to odkrycie mnie zafascynowało”. I rzeczywiście, okazuje się, że Rumunia – wydawałoby się niepozorne państwo – oprócz tego, że pełni bardzo ważną role gospodarczą, to dodatkowo ma bardzo bogatą i burzliwą historię powstania sięgającą Średniowiecza. Sam naród kształtował się kilka wieków, jednak jako naród powstał dopiero w wieku XIX. Według autora współcześnie charakteryzuje się dystansem do Wschodu i instynktowną wolą sojuszu z Zachodem. Podczas spotkania skupił się jednak na bardzo ciekawej historii tych ziem oraz równie ciekawej sytuacji politycznej. Uczestnicy spotkania dali się bez trudu w tą historię wciągnąć, bowiem nie zabrakło pytań dotyczących gospodarki, polityki a nawet byłego prezydenta Rumunii Nicolae Ceausescu.

Książka jest osobistą opowieścią o krajach, które w Polsce są wciąż mało znane. Reportaż przeplata się tutaj ze wspomnieniami, a esej historyczny z analizą polityczną sytuacji na rumuńskim pograniczu. Przedstawia także zawiłą, często dramatyczną historię Republiki Mołdawii.

luft